Grzegorz Królikiewicz w serii „Arcydzieła polskiego kina”? Dlaczego nie, przecież przynajmniej niektóre jego filmy zasługują na to zaszczytne miano. Na pewno debiutancki obraz „Na wylot” z 1972 r., wyrafinowany formalnie (krytyka zachwycała się konstruowaniem „przestrzeni poza kadrem”), opowiadający dramatyczną historię z przedwojnia o dwojgu poniżonych, wykluczonych ludzi, którzy mordują, aby za zrabowane pieniądze zaznać chwil dobrobytu w luksusowym hotelu, a stanąwszy przed sądem bronią siebie nawzajem, a nawet swej zbrodni. Film oglądany dzisiaj nadal robi duże wrażenie. W głównej roli w „Na wylot” wystąpił Franciszek Trzeciak, który na lata stał się aktorem Królikiewicza. Zagrał także w pozostałych filmach prezentowanych w boksie „Grzegorz Królikiewicz”: w „Wiecznych pretensjach”, „Tańczącym jastrzębiu” i „Zabiciu ciotki”.
Nie wszystkie tytuły wytrzymały próbę czasu, najmniej straciło chyba „Zabicie ciotki”, autorska ekranizacja powieści Andrzeja Bursy. Szkoda, że w zbiorze zabrakło „Przypadku Pekosińskiego”, za który reżyser dostał w 1993 r. główną nagrodę na festiwalu w Gdyni. Są natomiast krótkometrażowe „Idź” i „Każdemu to, czego mu wcale nie trzeba”, też warte przypomnienia, zanim bowiem Królikiewicz zajął się fabułą, odnosił sukcesy w dokumencie.