Seks. Władza. Morderstwa. Amen
Recenzja serialu: "Rodzina Borgiów", reż. Neil Jordan
Sukces serialu „Rzym” zachęcił stacje telewizyjne do inwestowania w rozbuchane produkcje historyczne. Zmieniają się realia historyczne, ale schemat pozostaje ten sam: przełomowy punkt w dziejach świata oraz komplet ponadczasowych grzechów głównych – z pychą, chciwością, żądzą władzy i pożądaniem cudzej żony na czele. Po cesarstwie („Rzym”) i Anglii Henryka VIII („Dynastia Tudorów”) przyszła kolej na wieczne miasto epoki renesansu.
Akcja „Rodziny Borgiów” rozpoczyna się w 1492 r. Leonardo da Vinci, Rafael Santi i Michał Anioł tworzą swoje najwybitniejsze dzieła, Kolumb wypływa na podbój nowego świata, upowszechnia się termin „makiawelizm”. Walkę o władzę nad chrześcijańskim światem wygrywa, przekupując część kolegium kardynalskiego, Rodrigo Borgia. Zasiada na papieskim tronie jako Aleksander VI i za pomocą spisków, tajnych sojuszy, aranżowanych małżeństw, zastraszania i morderstw, czyni z rodziny Borgiów najpotężniejszy ród. (Jego najstarszy syn, Cezar Borgia, zostanie pierwowzorem tytułowego Księcia w dziele Niccolò Machiavellego, a piękna córka Lukrecja przejdzie do historii jako bohaterka skandali obyczajowych).
Twórcą serialu reklamującego się hasłem „Seks. Władza. Morderstwa. Amen” jest Neil Jordan (reżyser m.in. oscarowej „Gry pozorów”, „Wywiadu z wampirem” i „Michaela Collinsa”), zdjęcia kręcono na Węgrzech, gdzie zachowało się wiele zabytków renesansu, a w rolę papieża Aleksandra VI wcielił się sam Jeremy Irons. Sukces murowany.
Rodzina Borgiów, HBO, emisja w soboty o godz. 22.00, powtórki w środy o godz. 22.00