Irański film, o którym od kilku dni znowu jest głośno, nie cieszył się w Polsce oszałamiającym powodzeniem (40 tys. widzów), ale teraz, po oscarowym sukcesie, jest okazja, żeby odrobić zaległości. „Rozstanie” wraca bowiem do repertuaru wybranych kin, przede wszystkim zaś ukazuje się na płycie DVD. Można się przekonać, że wszystkie pochwały, jakie na jego temat wygłaszano, nie były gołosłowne. Asghar Farhadi zrobił film bardzo irański, a zarazem europejski (jego poprzedni obraz „Co wiesz o Elly?” porównywano z „Przygodą” Antonioniego), uniwersalny, z którego zrozumieniem nie miał kłopotu najmniej rozgarnięty członek Akademii Amerykańskiej.
Przecież w pierwszej warstwie fabularnej mamy tu dramat obyczajowy z udziałem irańskiego małżeństwa, przedstawicieli tamtejszej klasy średniej. Planowali wyjazd na Zachód, lecz okazało się, że ojciec mężczyzny jest ciężko chory, a on, dobry syn, nie może go zostawić. Rozzłoszczona żona wyprowadza się do rodziców. Pozostawiony z chorym ojcem mąż wynajmuje opiekunkę, która pochodzi z rodziny ortodoksyjnie przestrzegającej reguł islamu. Dochodzi do konfliktu wartości, a następnie małych kłamstw, które prowadzą do wielkich dramatów. Opowieść obyczajowa zmienia się w przejmujący moralitet. Zachowaniom dorosłych cały czas bardzo uważnie przygląda się córka rozstających się małżonków, która w finale będzie musiała dokonać arcytrudnego wyboru.
Wszystko jest tu perfekcyjne: scenariusz, reżyseria, aktorstwo. „Rozstanie” to naprawdę wielki film.
Rozstanie, reż. Asghar Farhadi, prod. Iran, 118 min