Serial „Zemsta” otwiera cytat z Konfucjusza: „Zanim wyruszysz w podróż zemsty, wykop dwa groby”, a potem mamy opowieść o 20-latce Emily Thorne (Emily VanCamp), która powraca do miejsca, gdzie spędziła dzieciństwo, by dokonać zemsty na rodzinie miejscowych bogaczy. Przed 17 laty wrobili jej ojca w zbrodnię, zniszczyli mu życie, a jej zrujnowali młodość. Wchodzi w świat pozorów, gdzie każdy coś ukrywa i toczy własne gry. Mimo że jest mocno zmotywowana, a wyrzuty sumienia zostawiła dawno temu w poprawczaku, musi się zmierzyć z nierzadko lepszymi od niej mistrzami intryg – przodują w nich szczególnie kobiety: piękne, bogate i bezwzględne. Po drodze okaże się, że zemsta nie zawsze jest słodka, zwłaszcza gdy w grę wchodzą uczucia, a dla osiągnięcia wyznaczonego celu trzeba poświęcić niewinnych.
Akcja tej współczesnej wersji „Hrabiego Monte Christo” toczy się w świecie bogaczy w nadmorskim Hamptons i jest skrzyżowaniem właśnie zakończonych „Gotowych na wszystko” z serialami o młodych, bogatych i zepsutych typu „Plotkara”. Mimo tych nie do końca pochlebnych porównań, „Zemstę” ogląda się nieźle. Bohaterowie są napisani interesująco, dialogi zwykle mają drugie dno, tajemnice się mnożą, komplikacje narastają z odcinka na odcinek, a akcja trzyma w napięciu. W Stanach właśnie (w świetnym stylu) zakończyła się emisja pierwszego sezonu, a już jesienią rusza drugi.
Zemsta, Fox Life, emisja: niedziela godz. 22.00 (po dwa odcinki)