Wydaje się, że wystarczy postawić kamerę, posłuchać, co mówią skrzywdzone, poddawane wojskowej indoktrynacji dzieci, i temat gotowy. „Wiedźma wojny” Kanadyjczyka Kim Nguyena wyróżnia się na tym tle niezwykłym wyczuciem psychologicznego rysunku w opisie tragedii 12-letniej dziewczynki (Rachel Mwanza) porwanej i na siłę wcielonej do jednego z partyzanckich szwadronów śmierci. Dręczona poczuciem winy za to, że na rozkaz lokalnego watażki musiała zamordować swoich rodziców, nigdy nie zatraciła ludzkich odruchów i zdolności odróżniania dobra od zła.