Film

Cudowne ocalenie

Recenzja filmu: "Lot", reż. Robert Zemeckis

Denzel Washington jako William Whitaker. Denzel Washington jako William Whitaker. Paramount Pictures/UIP / materiały prasowe
Odkąd smoleńska katastrofa podzieliła Polaków na dwa wrogie obozy, w zasadzie każdy film z awarią na pokładzie postrzegany jest jako oręż w walce politycznej.

A jednak nakręcony w Hollywood sensacyjny „Lot” Roberta Zemeckisa o wypadku wysłużonego 50-tonowego samolotu pasażerskiego, który na skutek serii usterek technicznych rozbił się pod Atlantą, ma na to niewielkie szanse. Główny nacisk pada w nim na rozterki moralne kapitana feralnej maszyny, który wykazał się nadzwyczajnymi umiejętnościami. Mimo niesprawnego systemu hydraulicznego, dwóch płonących silników i zahaczenia skrzydłem o wieżę kościelną, cudem udało mu się wylądować w terenie niezabudowanym, ratując przed pewną śmiercią większość pasażerów (zginęło tylko sześć osób).

Media okrzyknęły go bohaterem narodowym, problem w tym, że kapitan był pijany i ten aspekt sprawy – nieprzestrzeganie procedur, złamanie wewnętrznych przepisów oraz naruszenie kodeksu zawodowego – Zemeckis drąży najmocniej. Narracja „Lotu” przypomina śledzenie przygotowań do nieuchronnego procesu sądowego. Film jest w gruncie rzeczy bardzo ciekawym, a chwilami nawet wzruszającym, choć szkicowanym grubą kreską, psychologicznym portretem uzależnionego od alkoholu człowieka, który nie tyle walczy o swoją reputację, co wszelkimi sposobami odsuwa od siebie myśl o chorobie. Dobre wrażenie robią aktorzy: Denzel Washington w roli przegranego życiowo pijaka, udającego przed światem pewnego siebie zawodowca, oraz odkrycie filmu, rudowłosa i piegowata Kelly Reilly, grająca prostytutkę i narkomankę o złotym sercu.

 

Lot, reż. Robert Zemeckis, prod. USA, 138 min

Polityka 08.2013 (2896) z dnia 19.02.2013; Afisz. Premiery; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Cudowne ocalenie"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną