Marcin Koszałka uzyskał zgodę potrzebną do filmowania kadry „od kuchni”. Pokazując: zabiegi w gabinetach odnowy biologicznej, treningi, chwile odprężenia w pokojach hotelowych, spotkania rodzinne, udało mu się wyjść poza warstwę pewnej oficjalności. Kamera wyłapuje smaczki, kreuje i komentuje prywatność piłkarzy oraz działaczy. Generalnie jednak skupia się na różnicach postaw dwóch obrońców: 32-letniego, zdeterminowanego, rzucającego „kurwami” fightera Marcina Wasilewskiego – dla którego były to prawdopodobnie ostatnie już mistrzostwa – oraz refleksyjnego, nieznającego polskiego, zmagającego się z kontuzją łokcia oraz przypiętą przez Jana Tomaszewskiego łatką „francuskiego śmiecia” Damiena Perquisa.
W „Będziesz legendą, człowieku” brakuje nie tylko happy endu w postaci wygranego meczu z Czechami, ale również napięcia i wyraźnej pointy w rysunku psychologicznym obu bohaterów. Koszałka porusza zbyt wiele wątków naraz, nie pozwalając wybrzmieć żadnemu. Reżysera ciągnie do budowania intymnego, rodzinnego dramatu, tymczasem sam film krąży wokół szaleństwa polskiej piłki i przeżywania porażki. Są w nim sceny niezadowolenia trenera z reakcji kiboli, wyciszone, baletowe ujęcia gry piłkarzy na boisku, portret pękającego z dumy Grzegorza Laty, a także zupełnie niepotrzebne animowane wstawki. Jest wszystko, poza wciągającym widowiskiem.
Będziesz legendą, człowieku, reż. Marcin Koszałka, prod. Polska, 80 min