Mimo sukcesów literackich (w 1964 r. za powieść „Bękart” otrzymała Nagrodę Goncourtów) całe życie zmagała się z traumą odrzucenia, samotności, niezrozumienia, erotycznego nienasycenia. Była córką sprzątaczki i mężczyzny z wyższych sfer. Brzydka, niekochana przez matkę, odepchnięta przez kochanka geja, próbowała odnaleźć się w związkach z kobietami. Zakochana do szaleństwa w Simone de Beauvoir, zderzyła się z jej wyniosłą obojętnością. Autorka „Drugiej płci” doceniała wyłącznie literacki talent Violette, nie miała zamiaru odwzajemniać uczuć. Całkowicie obca w arystokratycznym świecie sztuki, tworzyła z Jeanem Genetem osobliwą, bliźniaczą parę wyrzutków.
Pisarstwo stanowiło dla Violette formę autoterapii. Poruszała zakazany temat aborcji. Przedstawiając gorycz niespełnionych miłości, nie wstydziła się opisywać fizycznych aspektów kobiecej seksualności, co zupełnie nie mieściło się w ówczesnych kanonach. Z dzisiejszej perspektywy skromny, kameralny film nie łamie żadnego obyczajowego tabu. Obnaża za to okrutne cielesno-duchowe katusze, wynikające ze świadomości, że uprawianie sztuki nie jest w stanie zastąpić rzeczywistych emocji i przeżyć.
Violette, reż. Martin Provost, prod. Francja, Belgia, 139 min