Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Film

Czterej pancerni i koń

Recenzja filmu: „Furia”, reż. David Ayer

Dowódca czołgu „Furia”, sierżant Wardaddy (Brad Pitt) Dowódca czołgu „Furia”, sierżant Wardaddy (Brad Pitt) Monolith Film / materiały prasowe
Bohaterska piątka czołgistów przeciw całej nawale niemieckiej nie wychodzi poza schemat amerykańskiego kiczu patriotycznego.

Czołgistów właściwie jest pięciu (trzech muszkieterów też było czterech), gdyż do czwórki weteranów szlaku bojowego wiodącego z Afryki Północnej do Berlina dołącza młodzian, który dotychczas nie powąchał prochu. Jak na przyszłego strzelca przystało, ukończył kurs stenotypii, ponadto ma wrodzony wstręt do wszelkiej przemocy, o zabijaniu nie wspominając. Nietrudno sobie wyobrazić, jak żółtodzioba potraktuje załoga zabijaków, którzy nie są tak grzeczni jak nasi pancerni z kultowego niegdyś serialu dla dzieci. Wystarczy posłuchać, jakich obelżywych i absolutnie niepoprawnościowych zwrotów używają na określenie wroga. Na szczęście debiutantem zajmie się osobiście dowódca czołgu „Furia”, sierżant Wardaddy (Brad Pitt), z pozoru cynik, w głębi ducha dobry człowiek, któremu przyszło żyć w złych czasach.

 

Furia, reż. David Ayer, prod. USA, 135 min

Polityka 43.2014 (2981) z dnia 21.10.2014; Afisz. Premiery; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Czterej pancerni i koń"
Reklama