Psychologiczny dramat o wyższości potrzeby poznania siebie samego nad potrzebą zgłębienia tajemnic wszechświata.
Quentin Tarantino to twórca wyjątkowy – bezkompromisowy, odważny, często szokujący. Właściwie nie zdarzają mu się słabsze momenty w kinie, a każdy kolejny film to wielka uczta dla kinomanów. Jako jeden z nielicznych twórców cieszy się uwielbieniem zarówno wśród krytyków, jak i publiczności. 16 sierpnia do kin wchodzi jego najnowsze, dziewiąte, dzieło – obraz „Pewnego razu… w Hollywood”, słusznie określany jako najgorętsza premiera tego lata. W filmie zobaczymy m.in. Brada Pitta, Margot Robbie, Leonardo DiCaprio, Ala Pacino oraz Rafała Zawieruchę w roli Romana Polańskiego.
Rzecz jest o zdradzie i to podwójnej, ale interesującego materiału wystarcza ledwie na kilka finałowych minut.
Brad Pitt i Angelina Jolie – tych bohaterów zapowiadanego rozwodu stulecia dobrze znamy. Pora poznać postać drugiego planu – Laurę Wasser, najlepszą w Kalifornii adwokat od problemów rodzinnych.
Bohaterska piątka czołgistów przeciw całej nawale niemieckiej nie wychodzi poza schemat amerykańskiego kiczu patriotycznego.
W dramacie gangsterskim Australijczyka Andrew Dominika pod przykrywką krwawej i dość nietypowej historii kryminalnej autor nieoczekiwanie dokonuje analizy stanu ducha amerykańskiego społeczeństwa, pogrążonego w chaosie i moralnej degrengoladzie.
Innowacyjna metoda Billy’ego Beane’a zmieniła oblicze światowego sportu.
Będzie Oscar za charakteryzację?
Oszalały, ekscentryczny reżyser zakochany w przemocy kręci film o II wojnie światowej i zagładzie Żydów. Czy to nie bluźnierstwo?