Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Film

Dulska jak żywa

Recenzja filmu: „Panie Dulskie”, reż. Filip Bajon

Katarzyna Herman i Krystyna Janda w nowej wersji opowieści o Dulskiej Katarzyna Herman i Krystyna Janda w nowej wersji opowieści o Dulskiej Marcin Makowski/WFDiF / Kino Świat
W filmie poznamy dalsze losy familii.

Filip Bajon miał dobry pomysł na film. Oto wnuczka Anieli Dulskiej, ambitna reżyserka, idąc za przykładem swych rówieśników, postanawia opowiedzieć prawdziwą rodzinną historię. Jak by określiła jej intencję babcia – zamierza prać domowe brudy na ekranie. A jak pamiętamy choćby z lektury szkolnej, ale też z licznych wystawień Gabrieli Zapolskiej w ostatnich sezonach, brudów zebrało się całkiem sporo. Tym bardziej że w filmie poznamy dalsze losy familii i okaże się na przykład, że dorosła córeczka Mela wcale nie tak bardzo różniła się od mamy. Wnuczka jest wprawdzie nowoczesna, ale z zadatkami na konformistkę. W końcu to ten gen pozwolił Dulskim przeżyć kolejne polskie epoki, ze stalinizmem włącznie.

Panie Dulskie, reż. Filip Bajon, prod. Polska, 91 min

Polityka 40.2015 (3029) z dnia 29.09.2015; Afisz. Premiery; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Dulska jak żywa"
Reklama