Filip Bajon miał dobry pomysł na film. Oto wnuczka Anieli Dulskiej, ambitna reżyserka, idąc za przykładem swych rówieśników, postanawia opowiedzieć prawdziwą rodzinną historię. Jak by określiła jej intencję babcia – zamierza prać domowe brudy na ekranie. A jak pamiętamy choćby z lektury szkolnej, ale też z licznych wystawień Gabrieli Zapolskiej w ostatnich sezonach, brudów zebrało się całkiem sporo. Tym bardziej że w filmie poznamy dalsze losy familii i okaże się na przykład, że dorosła córeczka Mela wcale nie tak bardzo różniła się od mamy. Wnuczka jest wprawdzie nowoczesna, ale z zadatkami na konformistkę. W końcu to ten gen pozwolił Dulskim przeżyć kolejne polskie epoki, ze stalinizmem włącznie.
Panie Dulskie, reż. Filip Bajon, prod. Polska, 91 min