Czerwcowy awans ciemnoskórej Misty Copeland do rangi primabaleriny w American Ballet Theatre i jej wcześniejszy występ w roli Odetty/Odylii na scenie Metropolitan Opera House okazał się hitem sezonu i bezprecedensowym wydarzeniem otwierającym nowy rozdział w historii baletu. Nominacja wzbudziła tyleż zachwytów, co kontrowersji. Pojawiły się nawet opinie sugerujące, że była tylko wynikiem poprawności politycznej.Wywołała też dyskusję w mediach na temat obecności czarnych artystów w świecie tańca klasycznego. Laurie A. Woodard, była tancerka Dance Theater of Harlem, na łamach dziennika „The New York Times”, w artykule „Black Dancers,White Ballets” słusznie zauważyła, że problem nie dotyczy tylko balerin.W równym stopniu widoczny jest w balecie brak ciemnoskórych choreografów i afroamerykańskiej widowni.To prawda, że zasady dotyczące warunków fizycznych tancerzy wciąż ewoluują i na scenach baletowych od lat pojawiają się tancerze różnych nacji. Za przykład niech posłuży chociażby Japonka Shoko Nakamura, w latach 2006-13 primabalerina Staatsballett Berlin wcielająca się w rolę Królowej Łabędzi w wielu teatrach i na różnych kontynentach. Notabene w księgarniach jest już dostępny wywiad z artystką i jej mężem Wiesławem Dudkiem, podobnie jak Shoko przez wiele lat pierwszym tancerzem berlińskiego zespołu. Gwiazdami spektakli i ich głównymi bohaterami są po prostu ci, którzy tańczą najlepiej. Jakby nie było, wydaje się, że wielką, jeśli nie największą, zasługą Misty Copeland jest to, że udało się jej przetrzeć szlaki. Decyzja kierownictwa ABT jest wielkim wyróżnieniem nie tylko dla niej, ale i tych wszystkich czarnoskórych tancerek, którym w przeszłości nie było dane zajść tak wysoko. Być może Misty nie jest wcale najlepszą tancerką w zespole. Jej koleżankami są światowej sławy primabaleriny: Diana Wiszniowa i Polina Siemionova. Ale to ona trafiła teraz na okładkę „Time’a”, została umieszczona przez „Vanity Fair” na liście najlepiej ubranych osób w 2015 roku, udziela wywiadów, występuje w reklamach. Chwilami można odnieść wrażenie, że staje się celebrytką, a jest to zjawisko niechętnie widziane w hermetycznym świecie baletu. Misty wydała także dwie książki, w tym jedną przetłumaczoną właśnie na polski-opowieść- o niej samej, biednej dziewczynie, wychowywanej przez matkę wiecznie zmieniającą partnerów, która dzięki zbiegowi okoliczności, ciężkiej pracy i uporowi stała się jedną z najsłynniejszych tancerek Ameryki. „Balerina. Życie w tańcu” to pozycja nie tylko dla baletomanów. Choć nie tak efektowna jak filmowy „Czarny łabędź” opisuje prawdziwy świat baletu, a nie jego zafałszowaną wersję, w której chora psychicznie tancerka przestała odróżniać sztukę od rzeczywistości. A co najważniejsze autobiografia Misty Copeland udowadnia, że jej sukces nie byłby możliwy bez białych...
Misty Copeland, Balerina. Życie w tańcu, przeł. Małgorzata Maruszkin, Wielka Litera, Warszawa 2015, s. 288
*
Rozszerzona wersja recenzji, która ukazała się w Polityce nr 41 (3030)
Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.