Czarodziejska góra, o której mowa u Anki Damian, z powieścią Tomasza Manna nie ma nic wspólnego. To alpejski szczyt Mont Maudit w masywie Mont Blanc, na którym zginął Adam Jacek Winkler, legendarny antykomunistyczny opozycjonista, jedyny Polak walczący w szeregach mudżahedinów przeciwko sowieckiej agresji w Afganistanie w latach 80. ubiegłego wieku. Film jest poetycką ilustracją biografii Winklera, zrealizowaną w formie animowanej impresji. Narrację budują padające z offu słowa żegnającego się z życiem bohatera, układające się w senny dialog z ukochaną, porzuconą przez niego córką, której stara się wytłumaczyć motywy swojego postępowania. O samej córce niczego szczególnego się nie dowiadujemy, odgrywa rolę cierpliwej spowiedniczki, wszystko rozumiejącej kobiety, całkowicie identyfikującej się z trudnymi wyborami i punktem widzenia ojca.
Winkler jawi się w „Czarodziejskiej górze” jako stuprocentowy romantyk, oddany idei walki z czerwoną zarazą. Zmieniający świat rycerz, trawiony gorączką zemsty (ojciec zginął w Katyniu), chciał być drugim kapitanem Ahabem. Nie ukończywszy ASP, z emigracyjnym paszportem wyjechał do Paryża w 1965 r., gdzie zderzył się z rzeczywistością polityczną sympatyzującej z komunistami Francji. Najbardziej wzruszającym fragmentem filmu jest opowieść o mądrej kozie, ostrzegającej partyzantów przed rosyjskimi żołnierzami, którą waleczni Afgańczycy musieli zabić, żeby ratować rannego bojownika.
Szalona historia i niesamowity życiorys Winklera nie przełożyły się jednak na intrygujący film. Ciekawa oprawa plastyczna nie kompensuje fabularnych i psychologicznych luk. Nie unosi opowieści tak wysoko jak wstrząsający debiut reżyserki „Droga na drugą stronę”, o romskim emigrancie niesłusznie oskarżonym o kradzież, podejmującym strajk głodowy w krakowskim więzieniu.
Czarodziejska góra, reż. Anca Damian, prod. Francja, Polska, Rumunia, 95 min