Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Film

Naród zbrodniarzy

Recenzja filmu: „Labirynt kłamstw”, reż. Giulio Ricciarelli

Alexander Fehling w roli prokuratora odkrywającego prawdę o III Rzeszy. Alexander Fehling w roli prokuratora odkrywającego prawdę o III Rzeszy. Aurora Films / materiały prasowe
Ku naszej uciesze twórcy zadają kłam wrażeniu, że współczesna polityka historyczna Niemiec dąży do wybielenia przeszłości.

To chyba najuczciwszy i najmocniejszy dramat rozrachunkowy na temat uchylania się od odpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy społeczeństwa zachodnioniemieckiego po wojnie. „Labirynt kłamstw” zwłaszcza dla młodego pokolenia będzie sporym zaskoczeniem. Rzecz dotyczy okoliczności zorganizowania w 1963 r. we Frankfurcie nad Menem największego w historii RFN procesu, w wyniku którego możliwe było skazanie nietykalnych dotąd esesmanów – nadzorców i katów Auschwitz. Z ponad 8 tys. winnych osądzono zaledwie 19. Niemniej sprawa miała olbrzymie znaczenie symboliczne dla wszystkich Niemców. Film Giulia Ricciarellego rekonstruuje historyczne wydarzenia z perspektywy naiwnego idealisty, niespełna 30-letniego prokuratora, który dotąd niemal nic nie wiedział o masowych zbrodniach popełnianych przez pokolenie ojców i z przerażeniem uświadamia sobie, że naziści – jak to zostało ironicznie ujęte w filmie – nie rozpłynęli się w 1945 r., żyli bezkarnie i mieli się dobrze.

Labirynt kłamstw, reż. Giulio Ricciarelli, prod. Niemcy, 124 min

Polityka 4.2016 (3043) z dnia 19.01.2016; Afisz. Premiery; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Naród zbrodniarzy"
Reklama