Film

Zakochani widzą słonie

Recenzja filmu: "Zakochani widzą słonie", reż. Dagur Shari

Ofermy, nadwrażliwcy, życiowi bankruci oraz wszelakiej maści złote ptaki

Kiedy zdobywa się na odważne spojrzenie, zza lady uśmiecha się rozpromieniona dziewczyna i niewinnym głosem oświadcza, że go kocha. Facet w popłochu ucieka, nie orientując się nawet, że jest naćpana.

Nie sądzę, aby islandzki reżyser Daguar Kari inspirował się w tej scence charakterystycznym stylem absurdalnych żartów kabaretu Mumio, niemniej cały jego surrealistyczny film o wdzięcznym tytule „Zakochani widzą słonie” składa się z tego typu skeczy, które w sumie tworzą przekonywającą, ironiczną opowieść o niedopasowaniu człowieka do ogólnie przyjętych norm zachowania.

Ofermy, nadwrażliwcy, życiowi bankruci oraz wszelakiej maści złote ptaki, którzy interesują autora tego oryginalnego, nagranego na czarno-białej taśmie, niszowego dzieła, nie nadają się do roli dobrze naoliwionych trybików działających wedle określonej instrukcji. Skrajną nieodpowiedzialnością i nieprzystosowaniem próbują stawić czoła niezrozumiałym przepisom, społecznym rygorom i niepisanym prawom, co – jak łatwo można przewidzieć – kończy się dla nich tragicznie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną