Film

Równy i równiejszy

Recenzja filmu: „Nice Guys. Równi goście”, reż. Shane Black

Równi goście dwaj: Ryan Gosling i Russell Crowe Równi goście dwaj: Ryan Gosling i Russell Crowe Daniel McFadden/Monolith Films / materiały prasowe
Największą atrakcją jest para odtwórców głównych ról. Po prostu goście.

Tytułowi równi goście są dwaj, ale nie całkiem równi. Ten grany przez Ryana Goslinga to sympatyczny nieudacznik, który chyba minął się z powołaniem: nieustannie popełnia gafy, a szczególną trudność sprawiają mu wyrazy obcego pochodzenia. Natomiast ten drugi, odtwarzany przez Russella Crowe’a, to prawdziwy gladiator w branży detektywistycznej, choć straszliwie zaniedbany. Nadrabia siłą oraz zawziętością, z jaką traktuje przeciwników. Ma też szczątkową wiedzę anatomiczną, łamiąc rękę rywalowi, jednocześnie szczegółowo instruuje delikwenta, co ma powiedzieć lekarzowi. Wspomnieć należałoby jeszcze o trzeciej osobie, nastoletniej córce nieudacznika, niezwykle rezolutnej, która w odpowiednim momencie włączy się do akcji.

Nice Guys. Równi goście, reż. Shane Black, prod. USA/Wielka Brytania, 115 min

Polityka 21.2016 (3060) z dnia 17.05.2016; Afisz. Premiery; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Równy i równiejszy"
Reklama