Jedną z wielu karier lalki Barbie są występy w filmach animowanych. Do tej pory powstało ich aż czterdzieści dwa.
Osiągnąwszy przed czterdziestką status gwiazdy, zrobił sobie kilka lat przerwy na ojcostwo. Na ekrany Ryan Gosling wraca rolą Kena w „Barbie” w reż. Grety Gerwig, blond przystojniaka uczącego się prawdziwego życia.
Desperacja twórców, by uczynić z tego filmu jeszcze bardziej ognistą serię eksplozji niż wszystkie „Bondy” razem wzięte, całkowicie przesłoniła to, co uczłowiecza bohaterów.
W Armstronga wcielił się niepodobny do niego Ryan Gosling. Aktor nie lubi okazywać emocji, co tym razem działa szczególnie na korzyść granej przez niego postaci, przeżywającej dodatkowo traumę po stracie kilkuletniej córeczki.
Obserwując fenomen aktorstwa 36-letniego Ryana Goslinga, który za rolę jazzowego pianisty w „La La Land” dostał Złoty Glob i prawdopodobnie zdobędzie Oscara, trudno oprzeć się wrażeniu, że to idol niemal idealny.
Największą atrakcją jest para odtwórców głównych ról. Po prostu goście.
To niezły film rozrywkowy, doskonała zabawa, przynosząca satysfakcję na wielu poziomach.