Niebieskooki przystojniak, często w różowych kąpielówkach albo w sportowej stylizacji, w granatowej marynarce i białych, wyprasowanych w kant, luźno dopasowanych spodniach. Poza tym, że Ken jest chłopakiem Barbie, lalki, na punkcie której szaleją miliony dziewczynek na całym świecie, niewiele więcej o nim wiadomo. Odkąd pojawił się na rynku, czyli od sześciu dekad, jego praca polega głównie na nicnierobieniu.
Ponieważ jednak reżyserii wchodzącej właśnie na duże ekrany filmowej opowieści o kultowych lalkach Mattela podjęła się Greta Gerwig, Amerykanka odnosząca niemałe sukcesy w kinie niezależnym („Lady Bird”, „Małe kobietki”), znana i wpływowa feministka, należy się spodziewać bajki trochę innej niż wszystkie. Do premiery (w Stanach 15 lipca, u nas tydzień później) fabuła „Barbie” stanowiła najpilniej strzeżoną tajemnicę Hollywood. Jeśli jednak wierzyć zwiastunowi, film zapowiada się na gorzką komedię w stylu „Truman Show”. O wygnaniu ze sztucznego raju, oswajaniu śmiertelności, starzeniu się i poznawaniu niedoskonałej codzienności. Nie zabraknie też pewnie komentarza na temat zmieniających się ról społecznych i definicji kobiecości i męskości.
Zwłaszcza ciekawie pod tym kątem zapowiada się rola grającego Kena, u boku Margot Robbie, Ryana Goslinga. Bo w dzisiejszym świecie to mężczyźni wydają się bardziej zagubieni w rolach społecznych, poszukujący tożsamości w czasach, gdy kobiety walczą o równouprawnienie. Kim więc będzie Ken w filme Grety Gerwig?
Aktorstwo z escape roomu
W wywiadach Gosling – aktor od pewnego momentu kojarzony głównie z wizerunkiem twardziela i samca alfa, aspirującego, choćby w serii filmów „Gray Man”, do zajęcia miejsca po uśmierconym Bondzie – tłumaczył, że spodobała mu się rola stojąca w sprzeczności z dotychczas granymi.