W sprawie „Barbie” i „Oppenheimera” wiceprzewodniczący Dumy Władisław Dawankow wystąpił z inicjatywą do ministerstwa kultury, aby mimo braku licencji wydało formalną zgodę na ich rozpowszechnianie.
To, co stara się przedstawić serial „Reset” TVP, jest głównie zbiorem fantazmatów, jakby mających na celu zresetowanie stosunków polsko-rosyjskich do czasów zimnej wojny. Wszystko, byle PiS utrzymał się przy władzy.
Film „Barbie”, kinowy szlagier tego lata, jest wyzwaniem dla władz z Bliskiego Wschodu.
Na prawicy pojawiają się głosy, że film jest za bardzo woke. Na lewicy krytykują, że dzieło promuje kapitalizm, zamiast krytykować utowarowienie kobiecej seksualności. A co „Barbie” mówi o przyszłości relacji damsko-męskich? Uwaga: spojlery.
Rozbuchany marketing „Barbie”, nostalgia 40-latków i rosnąca potrzeba eskapizmu przyniosły efekty: film Grety Gerwig podbija kina. Co ma nam dziś do powiedzenia lalka w neonowym różu?
Ubiegłego lata przychody z kin – wciąż niedomagających po pandemicznej izolacji – uratował Tom Cruise, nadlatując z długo oczekiwaną drugą częścią „Top Gun”. W tym roku podobną misję wypełniły Greta Gerwig, Margot Robbie i lalka Barbie, a swoje dorzucił Christopher Nolan.
Dorośli mogą liczyć na dobrą zabawę, lecz na poziomie zaawansowanego współczesnego dyskursu o biologicznej i kulturowej płci, nierównościach w traktowaniu kobiet, męskiej władzy jest to jednak propozycja nie do końca satysfakcjonująca.
Jedną z wielu karier lalki Barbie są występy w filmach animowanych. Do tej pory powstało ich aż czterdzieści dwa.
Osiągnąwszy przed czterdziestką status gwiazdy, zrobił sobie kilka lat przerwy na ojcostwo. Na ekrany Ryan Gosling wraca rolą Kena w „Barbie” w reż. Grety Gerwig, blond przystojniaka uczącego się prawdziwego życia.
Najsłynniejsza lalka świata wzbudza emocje od kilkudziesięciu lat. W tym roku znowu mamy powody, by o niej dyskutować. Jednym z nich jest otwarta właśnie w Poznaniu wystawa.