„Akademia nie zrozumiała filmu” – takie głosy dało się usłyszeć, gdy okazało się, że wśród twórców nominowanych do tegorocznych Oscarów zabrakło dwóch nazwisk. Choć „Barbie” otrzymała osiem nominacji, to ani Margot Robbie nie została nominowana za najlepszą pierwszoplanową rolę kobiecą, ani też Greta Gerwig nie znalazła się w gronie nominowanych do nagrody za najlepszą reżyserię. Czy rzeczywiście członkowie Akademii nie zrozumieli feministycznego przesłania opowieści o Barbie? Czy może za nieobecnością aktorki i reżyserki na liście nominowanych stoją bardziej skomplikowane mechanizmy niż tylko niechęć Akademii do kobiet?
Jak zmieniały się Oscary
Aby lepiej zrozumieć, co sprawiło, że pewnych nazwisk na liście nie ma, musimy się cofnąć do 2012 r. To wtedy w „Los Angeles Times” ukazał się artykuł, który analizował, jak wygląda skład osobowy Akademii. Wnioski były jednoznaczne – to głównie starsi, biali mężczyżni. Odbijało się to na wynikach głosowania na najlepsze filmy i role. W 2015 r. dyskusję o nominacjach zdominował hasztag #OscarsSoWhite: kolejny rok z rzędu na listach figurowali wyłącznie biali aktorzy i aktorki. Zarówno ujawnienie składu Akademii, jak i naciski internautów sprawiły, że sytuacja zaczęła się powoli zmieniać.
W kolejnych latach do Akademii przyjmowano rekordowo wielu członków – po kilkaset osób rocznie. Tym razem zaproszenia wystosowano tak, by było wśród nich więcej kobiet, osób o różnym pochodzeniu etnicznym i w różnym wieku.