Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Rzeczy bywałe

Recenzja serialu: „Stranger Things”, reż. Matt i Ross Duffer

Millie Brown jako Eleven Millie Brown jako Eleven Netflix / materiały prasowe
Perfekcyjnie zrealizowany i uroczy powrót do przeszłości, który potrafi też nieźle przestraszyć.

Jeszcze w popkulturze nie opadła fala nostalgii za latami 90., a już pędzi za nią kolejna – sentymentu do lat 80. W kinach pozytywne recenzje zbiera „BFG” – powrót Stevena Spielberga do kina familijnego wielkiej przygody, które właśnie wtedy miało swój najlepszy czas. Do tego gatunku i estetyki lat 80. odwołuje się też – a właściwie doskonale ją kopiuje – ośmioodcinkowy serial Netflixa. Osadzone w scenerii prowincjonalnego miasteczka w Indianie „Stranger Things” łączą motywy znane z „E.T.”, „Bliskich spotkań trzeciego stopnia” i np. „Goonies” z efektami jak z – mocnych – horrorów. Czwórka uroczych dzieciaków na rowerach prowadzi niezależne od policyjnego śledztwo w sprawie tajemniczego zniknięcia przyjaciela. Do tego las i ukryte w nim tajne laboratorium CIA, migające światła, ruszające się ściany, potwory, przerażające eksperymenty i naukowcy jak z „Z Archiwum X”, moda i gadżety z lat 80. i Winona Ryder w roli rozedrganej emocjonalnie matki zaginionego chłopca. Perfekcyjnie zrealizowany i uroczy powrót do przeszłości, który potrafi też nieźle przestraszyć.

Stranger Things, reż. Matt i Ross Duffer, Netflix

Polityka 31.2016 (3070) z dnia 26.07.2016; Afisz. Premiery; s. 71
Oryginalny tytuł tekstu: "Rzeczy bywałe"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną