Uczucia na odludziu
Recenzja filmu: „Serce z kamienia”, reż. Guðmundur Arnar Guðmundsson
Mądrą decyzją debiutującego „Sercem z kamienia” islandzkiego scenarzysty i reżysera Guðmundura Arnara Guðmundssona była współpraca z docenianym operatorem. Sturla Brandth Grøvlen – znany z zupełnie innej, nakręconej jednym ujęciem „Victorii” – wychwycił w tym filmie letnią delikatność subpolarnego krajobrazu, spokojnych zatok i nasłonecznionych wierzchołków górskich. Strona wizualna ciekawie kontrastuje z założeniem scenariusza Guðmundssona, który sam dorastał w małym porcie w Islandii. Dlatego przykładał w tym filmie dużą wagę do odzwierciedlającej takie cięższe doświadczenie brutalności przyrody ożywionej.
Wrogi stosunek do otoczenia mamy już w scenie otwierającej film, gdy dwójka 14-latków, Thor (Baldur Einarsson) i Kristján (Blćr Hinriksson), miażdży głowy złowionych ryb, uderzając nimi o dok. Obaj pochodzą z trudnych rodzin i przyjaźnią się ze sobą. Ale gdy podczas zbierania w skałach mewich jaj prawie dochodzi do ciężkiego wypadku Thora, przejęty sytuacją Kristján nie bardzo potrafi już ukryć, że jest w przyjacielu mocno zakochany.
Serce z kamienia (Hjartasteinn), reż. Guðmundur Arnar Guðmundsson, prod. Islandia, Dania 2016, 129 min