To nic, że kumulacją absurdu oraz nagromadzeniem nękających Amerykę demonów i obsesji „Suburbicon” przypomina cofniętą do lat 50. XX w. karykaturalną wersję „Fargo” – nawet jeszcze bardziej zabarwioną nihilizmem niż oryginał. Podobnie jak w tamtym filmie liczy się tu klimat oddający paranoiczny sen o szczęśliwej krainie, gdzie spod powierzchni wiecznie uśmiechniętej pastelowo-reklamowej idylli wyłażą groza, rasizm i mordercze instynkty. Clooney z dużym wdziękiem przeskakuje od scen nasyconych specyficznym poczuciem humoru Coenów do wywołującej rzewne wspomnienie stylizacji retro à la Hitchcock. Ale i tak cała uwaga reżysera koncentruje się na popisowych rolach hollywoodzkich gwiazdorów. Nieźle prowadzeni Matt Damon oraz Julianne Moore tworzą zgraną parę, a nawet trójkąt (aktorka gra siostry bliźniaczki), pomagając zachować równowagę i styl. Aż żal, że nie można oglądać ich w komediowym wcieleniu częściej.
Suburbicon, reż. George Clooney, prod. USA 2017, 105 min