Ekolodzy od dawna straszą globalnym kryzysem z powodu przeludnienia, klęski głodu czy zasypania górą produkowanych śmieci. W mniejszej skali problemy byłyby mniejsze – przekonują twórcy komedii „Pomniejszenie”. Filmowa dystopia w lekko prześmiewczym tonie kreśli wizję Ameryki, którą od katastrofalnego załamania równowagi ekosystemu ratuje norweski wynalazek umożliwiający zmniejszenie dowolnego żywego organizmu do wymiaru zabawki. Mali ludzie, nawet gdy zamieszkają w wystawnych pałacach, potrzebują relatywnie niewielkiej przestrzeni do życia, jedzą tyle co mrówka, produkują mikroskopijne ilości odpadów, więc byłyby z tego same korzyści. Niektórzy – jak uginający się pod ciężarem kredytu mieszkaniowego przedstawiciel klasy średniej (Matt Damon) – przenoszą się do zminiaturyzowanego nowego wspaniałego świata, by uwolnić się od materialnych trosk. Inni zsyłani są tam za karę, co grozi powieleniem nierówności społecznych oraz konfliktów na tle rasowo-klasowym. Jednak nośna alegoria zamiast urosnąć do wymiaru mądrej bajki w szybkim tempie kurczy się do rażąco infantylnej propagandówki, z żałosną psychologią i urągającą zdrowemu rozsądkowi akcją.
Pomniejszenie (Downsizing), reż. Alexander Payne, prod. USA, 135 min