Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Budzenie zmysłów

Recenzja filmu: „Dusza i ciało”, reż. Ildikó Enyedi

Alexandra Borbély i Géza Morcsányi jako bohaterowie osobliwej historii miłosnej. Alexandra Borbély i Géza Morcsányi jako bohaterowie osobliwej historii miłosnej. Aurora Films / materiały prasowe
Melodramat o przełamywaniu psychofizycznych barier.

Jeleń i łania w leśnej zimowej scenerii patrzą sobie głęboko w oczy, ocierają się nosami, pochylają łby niczym w leniwym tańcu godowym, aby nieufnie od siebie odskoczyć. Ten obraz powraca w poetycko-metaforycznym filmie Ildikó Enyedi wielokrotnie jako wyobrażenie nierealnej przestrzeni, w której spotyka się para głównych bohaterów: kontrolerka jakości i dyrektor do spraw ekonomicznych. Oboje są inni, wrażliwsi, wstydliwie ukrywają swoje drobne fizyczne upośledzenia. Ona cierpi na rzadką odmianę choroby autystycznej, źle znosi dotyk i bliskość drugiego człowieka. On ma sparaliżowaną lewą rękę. Pracują w nowoczesnej rzeźni przemysłowej, a specjaliści od wykrawania mięsa w przerwach na papierosa i posiłek bez oporów w kółko gadają o seksie.

„Dusza i ciało” zbudowana jest na takich kontrastach. Nie jest to krwawa, naturalistyczna historia z ekologicznym podtekstem, tylko – w co trudno uwierzyć – delikatny melodramat o przełamywaniu psychofizycznych barier. Autorka głośnego „Mojego wieku XX”, która po 16 latach milczenia ponownie stanęła za kamerą, opowiedziała tę osobliwą historię miłosną lekko. Gdyż „mniej znaczy lepiej”. O miłości szukającej schronienia przed okrucieństwem. A także o – jakkolwiek pretensjonalnie to zabrzmi – zanurzeniu w podświadomość.

Zwierzęta żyjące na wolności pełnią tu kluczową rolę. Pojawiają się w snach. Magicznych – jak u Lyncha – bo śnionych jednocześnie przez zakochanych jako emanacje ich głęboko skrywanych emocji, a zarazem wyrzuty sumienia. Bardzo oryginalna, snuta w wolnym tempie przypowieść o strachu nadwrażliwych ludzi, poruszających się jakby w dwóch całkowicie sprzecznych wymiarach, cielesnym i duchowym, bezskutecznie próbując je jakoś ze sobą dopasować, nie przypadnie do gustu każdemu. Za to doceniło ją w ubiegłym roku berlińskie jury, przyznając filmowi zwycięski laur.

Dusza i ciało (Testről és Lélekről), reż. Ildikó Enyedi, prod. Węgry, 114 min

Polityka 4.2018 (3145) z dnia 23.01.2018; Afisz. Premiery; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Budzenie zmysłów"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną