Czarna Wenus to pseudonim południowokoreańskiego szpiega, który na początku lat 90. zbierał informacje o programie nuklearnym Kim Dzong Ila. Był tak skuteczny, że nawet spotkał się z północnokoreańskim wodzem. A „Szpieg” Jong-bin Yoona jest filmową wersją tych wydarzeń i to taką, która pokazuje żmudny, czasochłonny, niezbyt efektowny proces zdobywania zaufania Północy. Pierwsza godzina thrillera, osadzona w Pekinie, jest z tego powodu trochę niejasna, zbyt finezyjna i nudna, ale potem akcja przenosi się do odtworzonego z pomocą technik komputerowych Pjongjangu i zaczyna robić się interesująco. Do nuklearnych rozgrywek dołącza także wykrycie przez Wenus (granego przez Jung-min Hwanga) próby wpłynięcia na wynik wyborów prezydenckich na Południu. Film, który miał w zeszłym roku premierę w Cannes, był bardzo popularny w Korei Południowej. Mimo wyraźnych nawiązań Yoona do zimnowojennych powieści szpiegowskich Johna le Carré, kojarzył się Koreańczykom również z bieżącymi wydarzeniami: z wywołanym kryzysem nuklearnym pierwszym spotkaniem Moon Jae-ina z Kim Dzong Unem.
Szpieg (Gongjak), reż. Jong-bin Yoon, prod. Korea Południowa, 2018, 137 min