Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Film

Klątwa budżetu

Recenzja filmu: „Midsommar. W biały dzień”, reż. Ari Aster

„Midsommar. W biały dzień”, reż. Ari Aster „Midsommar. W biały dzień”, reż. Ari Aster Gutek Film
Klątwa większego budżetu znowu zebrała swoje żniwo.

Florence Pugh ma twarz w kształcie serca. Do tego na zbliżeniach, realizowanych w „Midsommar” przez pochodzącego z Polski operatora Pawła Pogorzelskiego, jej zielone oczy i różowe usta płynnie przechodzą od jednej skrajnej emocji do drugiej. Kariera tej zdolnej aktorki toczy się świetnie („Lady M.”, „Na ringu z rodziną” i będące teraz w postprodukcji „Małe kobietki” Grety Gerwig), dlatego szkoda, że kolejny po udanym „Dziedzictwie” horror Ariego Astera nie tworzy dla niej jakiejś naprawdę wciągającej narracji. Pomysł reżyser miał niezły: implozję związku (amerykańską parę przed rozstaniem grają Florence Pugh i Jack Reynor) chciał nałożyć na wydarzenia lokalnego święta obchodzonego raz na 90 lat w północnej Szwecji, w niegasnącym słońcu subpolarnego lata. Problem jest jednak z budowaniem w scenariuszu spójnej symboliki i wiarygodnych połączeń między intymnym dramatem a odkryciami tej podróży. 

Midsommar. W biały dzień (Midsommar), reż. Ari Aster, prod. USA 2019, 140 min

Polityka 27.2019 (3217) z dnia 02.07.2019; Afisz. Premiery; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Klątwa budżetu"
Reklama