Nowy film Loacha nie jest aż tak emocjonalnie poruszający jak „Ja, Daniel Blake”, chociaż też idealnie trafia w swój czas. W pewnym sensie wyjaśnia, skąd się brały protesty żółtych kamizelek we Francji, dlaczego Brytyjczycy spontanicznie głosowali za brexitem, do czego prowadzi wyzysk i brak ochrony lokalnych rynków pracy. Nie pierwszy raz doświadczony reżyser o gorącym sercu, które bije po lewej stronie, obnaża słabe strony kapitalizmu i upomina się o prawa wykluczonych. Tym razem jednak zamiast o solidarności mówi o dojściu do ściany.
Nie ma nas w domu (Sorry We Missed You), reż. Ken Loach, prod. Wielka Brytania, 100 min