Chwytać wodze swego losu
Recenzja filmu: „Pechowi szczęściarze”, reż. Sebastian Borensztein
W niewesołych czasach dobra komedia to rzecz na wagę złota, a „Pechowi szczęściarze” wprawią w wyśmienity nastrój wielu. Spodobają się zwłaszcza dojrzałej widowni (przeciętna wieku bohaterów grubo przekracza pięćdziesiątkę) i tym, którzy lubią staroświecki wdzięk wolno snutych opowieści o dziarskich nieudacznikach wykazujących się nadzwyczajną pomysłowością w dochodzeniu do swego. Rzecz jest o solidarności i dobrych chęciach. Dwóch bardzo ważnych wartościach, prawie niemożliwych do realizacji w świecie rządzonym przez chciwość, gangsterów w białych kołnierzykach i w bankrutującym kraju. Wszystkie te nieszczęścia zadomowiły się w Argentynie dwie dekady temu, spychając wioskę Alsina na skraj nędzy i galopującego bezrobocia.
Pechowi szczęściarze (La Odisea de los giles), reż. Sebastian Borensztein, prod. Argentyna, 116 min, VOD.PL