W lesie z drona
Recenzja serialu: „W głębi lasu”, reż. Leszek Dawid i Bartosz Konopka
Las jako metafora – podsuwana nam pod nos kolejnymi wracającymi ujęciami z drona, tajemnicza zbrodnia i zaginięcie, śledztwo wznowione po latach, które ożywia wspomnienia, „budzi demony”, otwiera niezabliźnione rany i odkrywa rodzinne sekrety. Widzieliśmy takie historie (i tak opowiadane, wprost, bez gier ze schematem) ze sto razy. Netflix i ATM Grupa się tym nie zrażają i serwują nam ją po raz sto pierwszy. Bazą jest proza Harlana Cobena, przerobiona na polskie warunki przez Agatę Malesińską i Wojtka Miłoszewskiego. Całość liczy sześć odcinków, czyli niedużo, a mimo to, oglądając, ma się poczucie, że kolejne sceny są ciągnięte na siłę, często też szwankuje logika. Jakby sami twórcy byli zmęczeni brakiem oryginalności tego projektu i po prostu skupiali się na tym, żeby nie spaść poniżej granicy poprawności.
W głębi lasu, według Harlana Cobena, reż. Leszek Dawid i Bartosz Konopka, Netflix, 6 odc.