Cztery wesela i odlot
Recenzja serialu: „Cztery wesela i pogrzeb”, scen. Mindy Kaling
15 grudnia 2020
Niewyszukana, ale poszukiwana w tym roku, rozrywka eskapistyczna.
I tak długo wytrzymali. Hollywoodzka fabryka spieniężania uczucia nostalgii (ciągle na topie są lata 90., choć gonią je 80.) kolejne serialo- i filmopodobne potworki wypluwa taśmowo przecież już od dłuższego czasu, a klasyk Richarda Curtisa z 1994 r. – wzorzec z Sèvres romantycznej brytyjskiej komedii – wciąż nie miał swojego sequela czy reboota. No ale już jest, i to od razu 10 odcinków. Akcja dzieje się we współczesnym, romantycznie podrasowanym Londynie, ale bohaterami jest czwórka Amerykanów tuż po 30. oraz ich brytyjskie obiekty westchnień (scenariusz napisali 40-letni Amerykanie: Mindy Kaling i Matt Warburton, autorzy m.in. komediowego „The Mindy Project”).
Cztery wesela i pogrzeb (Four Weddings and a Funeral), HBO GO, 10 odc.
Polityka
51.2020
(3292) z dnia 15.12.2020;
Afisz. Premiery;
s. 65
Oryginalny tytuł tekstu: "Cztery wesela i odlot"