Serialowa adaptacja cyklu powieściowego Michaela Connelly’ego, silnie nawiązującego do klasyki amerykańskiego kryminału, z bezkompromisowym w dążeniu do odkrycia prawdy i wymierzenia sprawiedliwości policjantem z Los Angeles Hieronymusem „Harrym” Boschem w centrum była wielkim sukcesem. I wiele wskazuje na to, że jej kontynuacja (już zamówiono drugi sezon) też będzie, bo twórcy, a wśród nich sam Connelly, fundują co prawda bohaterowi trzęsienie ziemi (dosłownie), ale fundamenty wciągającej fabuły pozostawiają nienaruszone.
W wielu aspektach „Bosch: Legacy” to wręcz kolejny sezon „Boscha” – pojawiają się znajomi bohaterowie, kontynuowana jest sprawa z poprzedniego serialu, a nowa jest wariacją na temat łączącego poprzednie sezony grzebania Harry’ego we własnej przeszłości. Z nowości: Bosch (Titus Welliver) przeszedł na policyjną emeryturę, pracuje jako prywatny detektyw (na jego drodze stają, jakże na czasie, rosyjscy bezwzględni mordercy) i dzieli ekranowy czas z dwiema kobietami: swoją córką Maddie (ciut lepsza tutaj aktorsko Madison Lintz), teraz początkującą policjantką, i Honey „Money” Chandler (Mimi Rogers), prawniczą wyjadaczką. Szczególnie cieszy rozbudowany wątek tej ostatniej, bo telewizja wciąż za rzadko daje aktorkom w słusznym wieku szanse stworzenia interesujących, wielopiętrowych kreacji.
Bosch: Dziedzictwo (Bosch: Legacy), 10 odc., Amazon Prime Video