Z ruchu ust
Recenzja serialu: „Wszystko, czego nie zdążyliśmy powiedzieć”, reż. Miguel Courtois
Serialowa adaptacja powieści z 2008 r. jednego z najbardziej poczytnych francuskich autorów Marca Levy’ego jest dość karkołomnym miksem gatunków, ale nie to jest jej głównym problemem, tylko – sądząc z pierwszych odcinków – banalność historii ubrana w sztuczność, przeładowanie kliszami i puste przebiegi stylizowane na teledyski, niczym w komediach romantycznych. Trudną relację ojca i córki ma naprawić sześć dni spędzone przez tę drugą po śmierci pierwszego z androidem o jego wyglądzie i osobowości... W tle pocztówkowo pokazane Paryż, Berlin czy Brugia, a we wspomnieniach upadek muru berlińskiego jako tło pierwszej miłości dziewczyny, którą po latach ojciec, w ramach naprawiania błędów z przeszłości, zamierza pomóc jej odnaleźć, zresztą w przeddzień jej ślubu.
Wszystko, czego nie zdążyliśmy powiedzieć (Toutes ces choses qu’on ne s’est pas dites), reż. Miguel Courtois, 10 odc., Canalplus.com