Jakie ładne to Śródziemie
Recenzja serialu: „Władca Pierścieni: Pierścienie władzy”, scen. Patrick McKay, John D. Payne
Choć wykreowane przez J.R.R. Tolkiena Śródziemie jest areną wielu opowieści, serial „Pierścienie władzy” zabiera nas w znajome nam okolice. Oto znów złym jest Sauron, znów koniec końców będzie o pierścieniach, a i pojawią się inni dawni znajomi, jak Galadriela czy Elrond (bo elfy są niemalże nieśmiertelne). Cofamy się więc do genezy wydarzeń z „Władcy pierścieni”, ale robimy solidny krok wstecz, bo zanim Frodo wyruszy z Shire, by zniszczyć Jedyny Pierścień w ogniu Góry Przeznaczenia, minąć będą musiały jeszcze tysiące lat. Ta podróż w przeszłość obfitować będzie w niezwykłe wrażenia, bo wyprawy do Valinoru (w wielkim uproszczeniu: elfiego raju), Morii (królestwa krasnoludów) u szczytu potęgi czy Lindonu (królestwa elfów w Drugiej Erze Śródziemia) w warstwie wizualnej olśniewają. Przepastny budżet produkcji Amazona znajduje odzwierciedlenie w niezwykłych ujęciach, jednych z najpiękniejszych w historii kina i seriali fantastycznych. „Pierścienie...” przyćmiewają nawet bardzo efektowny „Ród smoka” produkcji HBO.
Władca Pierścieni: Pierścienie władzy (The Lord of the Rings: The Rings of Power), twórcy serii: Patrick McKay, John D. Payne, 8 odc., Amazon Prime Video