Recenzja serialu: „Eric”, scen. Abi Morgan

Serial Abi Morgan to kolejny dowód na prawdziwość tezy, że nawet najlepsze intencje to za mało.

Czego tu nie ma! Zaginięcie dziewięcioletniego Edgara Andersona (Ivan Morris Howe) w Nowym Jorku lat 80. XX w. to nie tylko, a nawet nie przede wszystkim dramat rodzinny. Jednak najczęściej na ekranie oglądamy targanego wyrzutami sumienia ojca chłopca, w przekonującym, choć mało oryginalnym wykonaniu Benedicta Cumberbatcha. Rola Vincenta, twórcy najpopularniejszego telewizyjnego programu dla dzieci „Good Day Sunshine” (w typie „Ulicy Sezamkowej”), buntownika nieradzącego sobie z gniewem, uciekającego w alkohol i inne używki, autodestrukcyjnego i raniącego najbliższych, to echo głośnej, serialowej kreacji brytyjskiego gwiazdora sprzed sześciu lat, Patricka Melrose’a.

Eric, twórczyni serii: Abi Morgan, reż. Lucy Forbes, 6 odc., Netflix