„Nie ma życia poza sceną” – wyznaje w jednej ze scen Maria, tak jak nie ma tego filmu bez charyzmy Jolie i wizjonerskiej ekwilibrystyki Lachmana.
Zamykający cykl Pabla Larraína trzeci film poświęcony zamkniętym w złotych klatkach silnym indywidualnościom kobiecym jest bardziej klasycznym dramatem niż minimalistyczny szkic o żonie prezydenta J.F. Kennedy’ego „Jackie” i „Spencer” – wystudzony portret księżnej Diany. Oglądając przytłaczające pięknem ujęcia autorstwa mistrza Eda Lachmana, można dojść do wniosku, że co najmniej tak samo, a może nawet bardziej od skomplikowanej osobowości Marii Callas w tym wypadku interesowała chilijskiego reżysera strona formalna przedsięwzięcia.
Maria Callas, reż. Pablo Larraín, prod. Niemcy, USA, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Włochy, 122 min, w kinach od 7 lutego
Polityka
6.2025
(3501) z dnia 04.02.2025;
Afisz. Premiery;
s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Manieryczna aria"