Feministyczna utopia
Recenzja serialu: „The Morning Show 4”, scen. Charlotte Stoudt
Jennifer Aniston wraca do swojej najciekawszej i najdłużej prowadzonej roli od czasu zakończenia sitcomu „Przyjaciele”, a wraz z jej Alex Levy – teraz już nie tylko gwiazdą telewizji, ale przede wszystkim szefową pionu „talentów” – wracają wszyscy główni bohaterowie „The Morning Show”. Akcja czwartego sezonu toczy się dwa lata po finale poprzedniego. Jest wiosna 2024 r., telewizja UBA finalizuje operację przekształcenia w konglomerat medialny UBN. Skala większa, więc i problemy większe. W walce z konkurencją ma pomóc wdrożenie sztucznej inteligencji oraz transmisje z olimpiady w Paryżu, szybko się jednak okazuje, że jedno i drugie stoi pod znakiem zapytania, a wraz z nimi posady bohaterek: Alex, Stelli (Greta Lee) i Celine (Marion Cotillard). Bradley (Reese Witherspoon) z kolei angażuje się w śledztwo dziennikarskie, które może zagrozić wielu osobom. Jak zwykle w „The Morning Show” media i sprawy korporacyjne są ściśle związane z równie skomplikowanym życiem prywatnym bohaterów.
The Morning Show 4, twórczyni: Charlotte Stoudt, 10 odc., Apple TV+, od 17 września