Rewolucja nie odpuszcza
Recenzja filmu: „Jedna bitwa po drugiej”, reż. Paul Thomas Anderson
Nowe dzieło Paula Thomasa Andersona („Aż poleje się krew”, „Magnolia”, „Mistrz”) to absurdalna satyra. Przynosi równie bezkompromisowy komentarz na temat polaryzacji, napięć i dezorientacji amerykańskiego społeczeństwa co wyświetlany w kinach „Eddington”. Oba te pozornie chaotyczne i zrealizowane z rozmachem widowiska są odpowiedzią na wzmożenie rasistowskich nastrojów. Ponurymi wizjami zmierzającej ku prawicowej dyktaturze demokracji, ocierającymi się o szaleństwo nie tylko z racji trawionych paranoją bohaterów. Są wysokobudżetowymi filmami (jeden to pastisz westernu, drugi – kina akcji), ale nakręconymi jakby w psychodelicznym amoku.
Jedna bitwa po drugiej (One Battle After Another), reż. Paul Thomas Anderson, prod. USA, 161 min, w kinach od 26 września