Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Film

Rewolucja nie odpuszcza

Recenzja filmu: „Jedna bitwa po drugiej”, reż. Paul Thomas Anderson

„Jedna bitwa po drugiej”, reż. Paul Thomas Anderson „Jedna bitwa po drugiej”, reż. Paul Thomas Anderson Alamy / BEW
Zamiast nostalgii za przeszłością film staje się wnikliwą analizą ciągłości pewnych amerykańskich problemów, dowodząc, że niestabilność i degeneracja, które Pynchon opisywał, są nadal obecne.

Nowe dzieło Paula Thomasa Andersona („Aż poleje się krew”, „Magnolia”, „Mistrz”) to absurdalna satyra. Przynosi równie bezkompromisowy komentarz na temat polaryzacji, napięć i dezorientacji amerykańskiego społeczeństwa co wyświetlany w kinach „Eddington”. Oba te pozornie chaotyczne i zrealizowane z rozmachem widowiska są odpowiedzią na wzmożenie rasistowskich nastrojów. Ponurymi wizjami zmierzającej ku prawicowej dyktaturze demokracji, ocierającymi się o szaleństwo nie tylko z racji trawionych paranoją bohaterów. Są wysokobudżetowymi filmami (jeden to pastisz westernu, drugi – kina akcji), ale nakręconymi jakby w psychodelicznym amoku.

Jedna bitwa po drugiej (One Battle After Another), reż. Paul Thomas Anderson, prod. USA, 161 min, w kinach od 26 września

Polityka 39.2025 (3533) z dnia 23.09.2025; Afisz. Premiery; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "Rewolucja nie odpuszcza"
Reklama