Film

Klasztor. Pan Vig i zakonnica

Jak świętość wykrzesać z materii.

34-letnia Dunka Pernille Rose Gronkjaer przez pięć lat obserwowała kamerą przedziwny, z lekka absurdalny proces przebudowy zrujnowanego zamku Hesbjerg na prawosławny klasztor. Mało, wydawałoby się, atrakcyjny temat w nakręconym przez nią dokumencie „Klasztor. Pan Vig i zakonnica” przeobraża się w osobisty, niemal intymny pamiętnik 82-letniego właściciela rozpadającej się posesji usytuowanej wśród wiekowych sosen i zaniedbanych ogrodów.

Stary kawaler, protestancki pastor, podróżnik, a w duszy niespełniony romantyk, opowiada o swojej samotności, wspomina rodziców i powoli, jakby od niechcenia, tłumaczy, dlaczego wybrał taki właśnie styl życia: nigdy się nie zakochał, a jedyną rzeczą, której pragnął, było zrobienie czegoś trwałego, co przetrwa następne pokolenia. Decyzja wynajęcia lokum moskiewskim patriarchom i przyjazd do niego trzyosobowej delegacji prawosławnych zakonnic z upartą, świątobliwą Amvrosiją na czele, zakłóca jego rytm i porządek dnia. Z czułością, dyskretnie, a chwilami również z humorem reżyserka odnotowuje kolejne rysy i pęknięcia na psychice bohatera, zmuszonego do odrzucenia skorupy, w której się skrywał. Ale nie jest to tylko film o staruszku mizantropie żegnającym się z życiem.

„Klasztor” to głęboka medytacja o tym, co święte w zlaicyzowanym świecie, i jak tę świętość wykrzesać z opornej, ulotnej materii. Skromny, wyciszony film zdobył szereg międzynarodowych wyróżnień, w tym główną nagrodę na Planete Doc Review.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Śledztwo „Polityki”. Białoruska opozycjonistka nagle zniknęła. Badamy kolejne tropy

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko
06.05.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną