Film

Goodbye Bafana

Dlaczego nie powstał jeszcze film o Lechu Wałęsie?

"Goodbye Bafana” to dziwne przedsięwzięcie, jednak bardzo typowe dla dzisiejszej kinematografii. Produkcja międzynarodowa (Niemcy, Belgia, RPA, Wielka Brytania, Luksemburg), reżyserem jest Duńczyk Bille August, w głównych rolach wystąpili m.in. znany angielski aktor Joseph Fiennes i Niemka Diane Kruger (piękna Helena z „Troi”).

Film opowiada zaś o Nelsonie Mandeli. Akcja zaczyna się w 1968 r., kiedy apartheid jest oficjalną doktryną państwową, czyniącą z 25 mln czarnoskórych mieszkańców obywateli drugiej kategorii. Buntownicy trafiają do więzień, jak najbardziej znany z nich Mandela, skazany na dożywocie. „Goodbye Bafana” nie jest jednak filmem biograficznym, pokazującym heroiczne zmagania legendarnego bojownika o wolność. To raczej kino psychologiczne z dwoma bohaterami w rolach głównych. Jednym jest właśnie Mandela (Dennis Haysbert), drugim strażnik więzienny James Gregory grany przez Fiennesa.

Mamy tu znany także z literatury schemat: kat i jego ofiara. Ten pierwszy ma, wydawać by się mogło, miażdżącą przewagę, stoi bowiem za nim aparat ucisku państwa; za tym drugim przemawiają jedynie racje moralne. Ale to bardzo niebezpieczna broń. W filmie sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, ponieważ strażnik nie jest człowiekiem z gruntu złym. W dzieciństwie miał czarnoskórego przyjaciela, poznał język Xhosa, dlatego zresztą powierzono mu tę szczególną misję. Władze nie przewidziały jednak, że dzięki znajomości języka strażnik będzie mógł się porozumiewać ze swym głównym podopiecznym, a nawet zacznie rozumieć jego racje.

Oglądając „Bafanę” na festiwalu w Berlinie, zastanawiałem się, dlaczego nie powstał jeszcze film o Lechu Wałęsie? Niechby chociaż w krajowym wydaniu.

Reklama

Czytaj także

null
Świat

Europa zadrżała po rozmowie Trumpa z Putinem. Rozumie już, że została sama?

Z europejskich stolic dobiegają głosy przerażenia i fatalizmu. W czasie konwersacji z prezydentem Rosji amerykański przywódca dał do zrozumienia, że chce wojnę w Ukrainie zakończyć za wszelką cenę, a bezpieczeństwo Europy nie ma dla niego znaczenia.

Mateusz Mazzini
13.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną