„Polityka”. Pilnujemy władzy, służymy czytelnikom.

Prenumerata roczna taniej o 20%

OK, pokaż ofertę
Film

Aż poleje się krew

Ambitny, przewrotny moralitet.

Epopeja w miniaturze – tak najprościej można by nazwać niezależny, oscarowy dramat „Aż poleje się krew”, poświęcony narodzinom amerykańskiego imperium naftowego na początku XX w. W filmie Thomasa Paula Andersona („Boogie Nights”, „Magnolia”) czuje się oddech surowej, skalistej przestrzeni południa Stanów, mitycznej ziemi obiecanej dla pionierów ogarniętych gorączką złota, a później szaleństwem poszukiwania i wydobycia ropy. Niemniej uwaga skupiona jest na przenikliwym, pozbawionym cienia nostalgii kameralnym portrecie nienawidzącego ludzi biznesmena, który dochodzi do niewyobrażalnej fortuny dzięki pracy własnych rąk. W ostatecznym rachunku ponoszącego spektakularną życiową klęskę na skutek chciwości i braku miłości.

Grany rewelacyjnie przez Daniela Day-Lewisa nafciarz-mizantrop nie jest postacią jednoznaczną. Tak jak nie był nią ponury, opętany myślą pomsty na białym wielorybie kapitan Ahab z „Moby Dicka”, z którym wiele go łączy. Także w wymiarze symbolicznym. Osią fabularną dramatu będącego swobodną adaptacją powieści Uptona Sinclaira „Nafta” nie jest wbrew pozorom budowa materialnej potęgi teksańskiego self-made-mana, tylko okrutna, quasi-religijna rozgrywka pomiędzy nim a ewangelickim pastorem (Paul Dano), fałszywym prorokiem, niewierzącym w miłosiernego Boga, zbawiającego również leniwych i głupich. Obaj są hipokrytami. Przedsiębiorca udaje pobożnego, kłamie i zwodzi ludzi, aby wykupić za bezcen ich zasobną w złoża ziemię. Duchowny niczym aktor na scenie odprawia przed wiernymi egzorcyzmy, choć jest zapatrzony w mamonę. Prowadzą ze sobą podstępną, brutalną grę, której bronią jest upokorzenie, a celem władza i dominacja błędnie utożsamiana przez nich ze spokojem sumienia, czyli unicestwieniem przeciwnika.

Rozmach, skala tego ambitnego, przewrotnego moralitetu budzi bezsprzecznie podziw, i to nie tylko ze względu na pokazaną w nim historyczną prawdę oraz perfekcyjne wykonanie. Inspirujące wydają się zwłaszcza wnioski na temat cynizmu dzisiejszego świata, niewiele różniącego się od ukazanego w filmie.

Reklama

Czytaj także

Kultura

Mario Bros. Ulubiony bohater dorosłych i dzieci. Sam ma w sobie coś z dziecka

Jak to się stało, że ulubionym bohaterem dorosłych i ich dzieci stał się wąsaty hydraulik w czerwonej czapce?

Michał R. Wiśniewski
23.05.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną