Anime jest gatunkiem popularnym w Polsce i cenionym zwłaszcza przez młodą widownię, jednak rzadko gości na dużym ekranie. Większość fanów ogląda ją na DVD, co niestety nie pozwala docenić w pełni jakości obrazu i artystycznych pomysłów. Dzięki kinowej dystrybucji „Vexille”, najnowszej produkcji Fumihiko Sori („Appleseed”), warto się przekonać, do jakiej perfekcji japońscy animatorzy doszli w tej materii.
Zrealizowany w technologii 3D film jest udanym połączeniem konwencji science fiction i kina akcji. Rzecz rozgrywa się w 2077 r., gdy Japonia odgrodziła się od świata szczelną, elektromagnetyczną ścianą, uniemożliwiającą śledzenie amerykańskim satelitom szpiegowskim, co się tam dzieje. Wiadomo, że od 10 lat kraj nazywany Cyberimperium eksperymentuje z biometalem umożliwiającym budowę supernowoczesnych androidów, ale ONZ się temu sprzeciwia. Aby rozwiać wątpliwości i dowiedzieć się w końcu, na jakim etapie prac nad robotami są Japończycy, zostaje zorganizowana tajna misja elitarnej jednostki SWORD, którą dowodzi porucznik Leon Feiden.
„Vexille” trzyma w napięciu, mimo oczywistych niekiedy rozwiązań i fabularnych tropów zapożyczonych z klasycznych filmów w rodzaju „Łowcy Androidów”. Zabawnie brzmi uwaga o zrobotyzowanych agentach japońskich na terenie USA, którymi są politycy. Słabiej wypadają sceny batalistyczne, znacznie ciekawiej kameralne ujęcia między bohaterami dopracowane w najdrobniejszych szczegółach (z cieniami na twarzach włącznie). Warto też zwrócić uwagę na ścieżkę dźwiękową, na której znalazł się nawet kawałek Dead Can Dance.