Film

W górę Jangcy

Dokumenty bywają ciekawsze od fabuł.

Budowa Tamy Trzech Przełomów na najdłuższej chińskiej rzece fascynuje filmowców, czego rezultatem są liczne już obrazy fabularne i dokumentalne. Poskramianie potężnej Jangcy staje się na ekranie metaforą odwiecznej walki człowieka z żywiołami, ale jest również dowodem gospodarczej ofensywy Chin, które się na ów śmiały i kosztowny projekt zdobyły. (Kiedy tama zostanie ukończona, powstanie zbiornik wody o powierzchni większej niż obszar Polski!).

Dokument „W górę Jangcy” znany jest już uczestnikom ostatniego warszawskiego festiwalu Planete Doc Review, na którym zdobył nagrodę główną. Reżyserem tego niezwykłego filmu jest Yung Chang, „zamorski Chińczyk”, jak sam o sobie mówi, obywatel Kanady, którego przodkowie wyemigrowali z kraju za Wielkim Murem. Na pomysł nakręcenia dokumentu wpadł podczas sentymentalnej podróży statkiem w górę Jangcy, którą odbył wraz z rodzicami i dziadkiem. W filmie odniesienia do rodzinnych wspomnień pojawią się tylko w odautorskim komentarzu zza kadru.

Na pierwszym planie znalazło się natomiast dwoje młodych Chińczyków, których reżyser spotkał na statku wożącym turystów, gdzie dostali pracę. Chłopiec cały czas się buntuje, próbuje mieć własne zdanie, dlatego nie zrobi kariery. Co innego 16-letnia Yu, przechrzczona dla dobra zachodnich gości na Cindy, córka biednych chłopów koczujących w rozpadającej się chatce nad brzegiem Jangcy, w miejscu, które wkrótce zniknie pod wielką wodą. Ona musi utrzymać rodzinę, jest więc pokorna i posłuszna, co potrafią docenić bossowie. Prosta, szczera i ambitna Yu (Cindy) staje się główną bohaterką filmu, opowiadającego ciekawą historię o najdłuższej rzece Chin i ludziach, których losy od stuleci były z nią związane. Sama rzeka jest niezwykle fotogeniczna, co podkreślają wspaniałe zdjęcia jednego z najlepszych chińskich operatorów Wang Shi Qinga. „W górę Jangcy” przekonuje, że dokumenty bywają ciekawsze od fabuł.

 

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną