Komedie romantyczne, musicale, a teraz kino historyczne stają się motorem napędowym naszej kinematografii. Mimo narzekań i głosów krytycznych recenzentów Polacy chętnie oglądają okupacyjno-peerelowską przeszłość w nowym ujęciu. Frekwencja przedstawia się następująco:
1. „Katyń”, reż. Andrzej Wajda, premiera 17.09.2007 r. – 2,7 mln widzów
2. „Popiełuszko”, reż. Rafał Wieczyński, premiera 16.02.2009 r. – 1,3 mln
3. „Generał Nil”, reż. Ryszard Bugajski, premiera 17.04.2009 r. – 150 tys.
4. „Generał – Zamach na Gibraltarze”, reż. Anna Jadowska, premiera 3.04.2009 r. – 23 tys.
Wielka popularność „Katynia” nie dziwi, biorąc pod uwagę osobę reżysera, temat oraz nominację do Oscara dla filmu, która dodatkowo pomogła go wypromować w kraju. Odrzucenie przez widownię nieudolnie nakręconego widowiska o śmierci generała Sikorskiego też nie zaskakuje. Autorka skonstruowała nawet kuszącą ideologicznie political fiction, jednak uprawianie tego rodzaju spiskowej teorii dziejów w momencie ekshumacji Sikorskiego, wykluczającej wizję skrytobójczego morderstwa, było błędem.
Zaskoczeniem wydaje się natomiast nadspodziewanie wysoka pozycja „Popiełuszki” – dzieło niemal debiutanta, wyraźnie niedoinwestowane, bez wielkich nazwisk w czołówce, za to ze wspaniałą rolą tytułową Adama Woronowicza (o aktorze piszemy na s. 59). W tym wypadku jednak pomogła dobrze zorganizowana dystrybucja w szkołach w ramach obowiązkowych lekcji wychowania obywatelskiego. „Generał Nil” jest nadal w kinach, więc frekwencja może się jeszcze znacząco poprawić.