Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Gry

Nie gazrurką, to tasakiem

Recenzja gry: „Dying Light”

materiały prasowe
Jeśli ktoś gustuje w tego typu ogródku jordanowskim, będzie się bawił świetnie.

Polski Techland, autor światowego przeboju „Dead Island”, stracił prawo do tej marki, ale nie zrezygnował z zarabiania na grach o zombie. „Dying Light” to także walka o przetrwanie na terytorium opanowanym przez monstra, które kiedyś były ludźmi. Jak nie gazrurką zombiaka przez łeb, to tasakiem, a jak są w kupie, to najlepiej podsmażyć koktajlem Mołotowa. Różnice wobec „Dead Island”? Więcej, sprawniej, plus parkour – można się wspinać po gzymsach i balkonach, skakać po dachach, zsuwać na linach itd. Techland jest w tym naprawdę dobry, więc jeśli ktoś gustuje w tego typu ogródku jordanowskim, będzie się bawił świetnie. Żałuję jednak, że projektanci uznali, iż wobec powyższych atrakcji mogą potraktować per noga opowieść (sztampa) i protagonistę (nijaki). Oraz minus za nieznośnie irytujący dubbing.

Dying Light, Techland, Warner, Xbox One, X360, Windows, PS4, PS3

Polityka 9.2015 (2998) z dnia 24.02.2015; Afisz. Premiery; s. 77
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie gazrurką, to tasakiem"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną