Hakerzy wydają się dziś nie mniej groźni niż niegdyś dywizje pancerne. Nowy arcywróg wymaga jednak nowego superbohatera, i taką właśnie baśń próbuje opowiedzieć kontynuacja średnio udanej gry Ubisoftu z 2014 r. Bohater „Watch Dogs 2”, wybitnie uzdolniony młody haker, walczy z Opresyjnym Systemem za pomocą kodu i elektronicznych gadżetów – na ulicach i serwerach San Francisco. Komputerowi metaturyści uprawiający włóczęgę po wirtualnych światach będą w siódmym niebie, wirtualna metropolia imponuje rozmachem i wykonaniem. Miasto i zróżnicowane hakerskie zabawy to główne atuty gry, niestety opowieść, dialogi i protagoniści zwyczajnie żenują. Wysilony, w założeniu zapewne „młodzieżowy” dowcip, ciężką ręką krojone szablony postaci, rażący patos, nieudolne przymilanie się do wyimaginowanego statystycznego nastolatka i bolesny deficyt finezji zniechęcają do brnięcia przez mielizny fabuły. O wiele milej jest wziąć azymut na Haight-Ashbury w San Francisco i, zgodnie z dobrą tradycją tej kolebki obyczajowej rebelii, robić niespiesznie to, co się chce.
Watch Dogs 2, Ubisoft Montreal, Windows, PlayStation 4, Xbox One