Czasy Ciemności
Recenzja książki: Arthur Koestler, „Płomień i lód. Przygody mojego życia”
Autobiografia Arthura Koestlera to portret epoki dwóch totalizmów i rozrachunek europejskiego intelektualisty, który przystał do komunizmu, a potem miał odwagę bezlitośnie opisać swój błąd.
Jego wydana w 1940 r. „Ciemność w południe” była jedną z tych kilku książek, które ostudziły zauroczenie sowiecką Rosją wśród części opinii publicznej Zachodu. Prócz opisu stalinowskich czystek, stanowiła próbę wyjaśnienia zdumiewającej zagadki: dlaczego tak wielu starych bolszewików, weteranów carskich więzień, przywódców rewolucji i bohaterów wojny domowej, którzy tak często narażali życie, że sami nazywali się „trupami na urlopie”, podczas swoich procesów potwierdzało wszystko, czego żądali śledczy z GPU – choćby zarzuty były absurdalne, a samoponiżenie gigantyczne.
Już kulisy powstawania „Ciemności...” są fascynujące. Ale równie ciekawe są inne wątki autobiografii Koestlera. Jej polskie wydanie jest zresztą wyborem z aż czterech tomów wspomnień. Czterech, bo życie miał bogate. Urodził się na początku XX w. w Budapeszcie (a więc w monarchii austro-węgierskiej). Jego ojciec był fabrykantem i... pasjonatem nauki, matka pochodziła z żydowskiej rodziny wywodzącej się od rabina ben Becalela, twórcy – jak podawała legenda – Golema. Należała m.in. do pacjentów Zygmunta Freuda (i nie wspominała tego dobrze).
W 1925 r. w młodzieńczym uniesieniu Arthur pali indeks wiedeńskiej Politechniki i z jedną walizką jedzie do Palestyny, chcąc stanąć w szeregach pionierów żydowskiego osadnictwa. W końcu zostaje tam dziennikarzem. Ale zrażony do syjonistów, sugerujących Żydom, by zerwali kontakty z europejską kulturą, wraca na kontynent. Przerażony ofensywą nazizmu, angażuje się w ruch komunistyczny. Równocześnie jako redaktor działu nauki uczestniczy w wyprawie sterowcem nad Arktyką, przeprowadza wywiad z Albertem Einsteinem i bierze udział w modnych wówczas... seansach okultystycznych. Kiedy za działalność polityczną – a w gruncie rzeczy wywiadowczą na rzecz Związku Sowieckiego – traci pracę, prosi partię o zgodę na wyjazd do swojej, jak to nazywa, Ziemi Obietnicy. Wyrusza latem 1932 r. Lecz kiedy po roku przez Polskę wraca na Zachód, czuje się „bezgranicznie szczęśliwy” – że znowu jest w Europie.
Po wybuchu wojny w Hiszpanii na zlecenie partii pod płaszczykiem dziennikarza udaje się do kwatery gen. Franco, by dowieść, że pomagają mu faszystowskie Niemcy i Włochy. Zdemaskowany, dostaje wyrok śmierci. W frankistowskim więzieniu przechodzi przemianę. Kiedy dzięki międzynarodowym interwencjom zostaje zwolniony, zaczyna pisać „Ciemność...” – powieść poświęconą „etyce rewolucji oraz kwestii celów i środków”. Jako że z Moskwy dochodzą dramatyczne relacje o okrutnych śledztwach i procesach pokazowych za przykład rewolucyjnej mentalności i terroru służą bolszewicy. Wtedy też podczas odczytu o Hiszpanii z tłumnym udziałem zachodnich komunistów stawia tezy, z których każda „była banałem, ale dla każdego stalinowca stanowiły herezję”. Pierwsza brzmi: „Żaden ruch, partia ani osoba nie może rościć sobie pretensji do nieomylności”.
Druga: „Tolerancja dla wroga jest równie samobójcza jak nietolerancja wobec przyjaciela, który zmierza do tego samego celu inną drogą”. Trzecia to cytat z Tomasza Manna (z którym Koestler się spotykał, podobnie jak z Ignazio Silone czy Andre Malraux): „Na dłuższą metę szkodliwa prawda jest lepsza niż pożyteczne kłamstwo”. Wspomina : „Efekt był taki, jakby nazistowskiej widowni powiedziano, że wszyscy ludzie są równi”. Ostateczną decyzję o wystąpieniu z partii podejmuje właśnie na wieść o pakcie Ribbentrop-Mołotow.
A że Arthur Koestler był pisarzem tyleż uczciwym i bystrym, co sprawnym, tak też zdał relację ze swoich czasów.
Arthur Koestler, Płomień i lód. Przygody mojego życia, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 2009, s. 431