Książki

Pamięć śmierci w służbie państwa

Recenzja książki: Idith Zertal, "Naród i śmierć. Zagłada w dyskursie i polityce Izraela"

Wydawnictwo Universitas Wydawnictwo Universitas materiały prasowe
Dlaczego Izrael pozostaje głuchy na krytykę i dialog z innymi narodami?

Wydawać by się mogło, że kto jak kto, ale nieliczni ocalali powstańcy z warszawskiego getta powinni po II wojnie światowej zwłaszcza w państwie Izrael chodzić w glorii narodowych bohaterów. Szczególnym szacunkiem powinni również być tam otoczeni wszyscy Żydzi, którzy w Europie doświadczyli Zagłady. Tymczasem wizerunkiem bojowców próbowano manipulować, przeciwstawiając ich reszcie rodaków. Tylko tych, którzy zbrojnie oparli się nazistom nowe państwo uznawało za godnych spadkobierców narodowej tradycji. Pozostałym – zarówno tym, którzy zginęli w komorach gazowych, jak tym, którzy cudem przeżyli – odmawiało takiego miana. Sugestia była oczywista: gdyby zgodnie z wezwaniami przywódców syjonistycznych wyjechali z Europy do Palestyny, uniknęliby niebezpieczeństwa, a na dodatek przysłużyliby się dziełu budowy Państwa Żydowskiego. Zresztą również samo rozpoczętą 19 kwietnia 1943 r. walkę oficjalna propaganda Izraela długo przestawiała jako element tradycji syjonistycznej. Dlatego przemilczano m.in. fakt, że w Żydowskiej Organizacji Bojowej były grupy o różnej orientacji politycznej, chociażby przeciwny syjonizmowi socjalistyczny Bund.

Więcej: tych spośród byłych bojowców, którzy protestowali przeciwko lekceważeniu ofiar Zagłady bądź którzy dowodzili, że dla towarzyszy broni różnice ideowe nie miały większego znaczenia, też zaczęto odsuwać na margines. Nie pasowali do polityki historycznej państwa i kalkulacji jego przywódców.

M.in. dlatego tak długo przemilczany był w Izraelu Marek Edelman, sprzeciwiający się mitologizacji i „syjonizacji” powstania, którego był jednym z komendantów.

Reklama