Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Sabat czarownic, czyli listy bestsellerów

Kawiarnia literacka

Wcale nie czuję się zaniepokojony narzekaniami polonistek i bibliotekarek na to, że „młodzież nic nie czyta”.

Nie czuję się zaniepokojony, ponieważ pamiętam, że największe bestsellery ostatnich lat („Harry Potter”, seria o Mikołajku i saga „Zmierzch”) bez wyjątku należą do literatury młodzieżowej. Nie czyta więc, ale nie czyta Norwida i wykazuje się tu zdrowym instynktem właściwym zbuntowanym nastolatkom. Ale pod ławką czyta. Dość powiedzieć, że ostatni tom sagi „Zmierzch” liczy sobie siedemset dziewiętnaście stron. Dodajmy do tego, że powodzeniem cieszy się Sapkowski i w ogóle – gatunek fantasy, a wszystko stanie się jasne: młodzież szuka w literaturze głównie wampirów, wiedźm i czarów, szuka mrocznych baśni. A nikt mi nie powie, że mroczne baśnie to literackie badziewie.

Nie ma ani jednego tak głupiego Polaka jak statystyczny Polak. Aż tak złego jak ten statystyczny, obdarzonego aż tak złym gustem. Nie mieszka on ani w Mogilnie, ani we Wronkach, ani w Oświęcimiu. Nie ma komórki w Erze ani w Plusie. Można czytać książkę rocznie (choć trudno, bo to by wypadało kartka dziennie), można nie czytać żadnej, ale na pewno nie da się czytać pół książki rocznie (jak to czyni statystyczny Polak). Żeby czytać pół książki rocznie, trzeba być półgłówkiem. Bo z czytaniem jest tak, że jak się już przebrnęło przez pół książki, to już się jest mniej więcej wkręconym. Możliwe, że Statystyczny czyta pół. Ale każdy żywy czyta więcej lub mniej. A młodzież książki pożera.

Jeśli chcecie zobaczyć jak – idźcie do Empiku. Tam, w labiryncie regałów, siedzi zawsze na dywanach i kanapach młodzież i czyta za darmo, nie zamawiając nawet kawy w Empik Cafe. Nikogo starego tam nie ma!

Polityka 24.2010 (2760) z dnia 12.06.2010; Kultura; s. 61
Oryginalny tytuł tekstu: "Sabat czarownic, czyli listy bestsellerów"
Reklama