Nie dziwi, że to właśnie Anglicy wpadli na pomysł zorganizowania takiej wystawy, zatytułowanej zresztą bardzo efektownie: „Narażony: Podglądanie, Nadzór i Kamera”. Wielka Brytania jest bowiem krajem zdecydowanie przodującym w monitorowaniu przestrzeni publicznej za pomocą tzw. CCTV, czyli czegoś, co my potocznie i nieco staroświecko nazywamy siecią telewizji przemysłowej. Szaleństwo instalowania kamer zaczęło się około 1993 r., a w dziesięcioleciu 1997–2006 Brytyjczycy wydali na ten cel ponad pół miliarda funtów! Efekty? Podglądanych nieustannie około 400 tys. publicznych miejsc w 500 miastach, ponad 4 mln kamer zainstalowanych w przedszkolach i szkołach, na klatkach schodowych, w barach, sklepach, autobusach, metrze, parkach, na autostradach.
Obliczono, że przeciętny londyńczyk jest dziennie nagrywany około 300 razy. Tak oto z ponaddwudziestoletnim opóźnieniem na Wyspy dotarł „Rok 1984” Orwella. Dla porównania, w Niemczech jest zainstalowanych około stu kamer w 15 miastach.
Jest więc o czym dyskutować, o co się spierać, co analizować. W ekspozycji główny nacisk położono na kulturowe przeobrażenia fenomenu podglądactwa, jakie nastąpiły na skutek wynalazku aparatu fotograficznego. Możliwość uchwycenia i utrwalenia ulotnej chwili zawsze rodziła pokusę podglądania i zaskakiwania. Obok statecznych, wystudiowanych portretów stosunkowo szybko pojawiły się więc fotografie wykorzystujące ów walor podpatrywania. Wystawa w Tate doskonale dokumentuje ów historyczny aspekt. Od quasi-reporterskich zdjęć, robionych jeszcze w połowie XIX w., po XXI w. Jest świetnie podglądane życie w wykonaniu mistrzów takich jak Brassai, WeeGee, Cartier-Bresson, Man Ray.